Romuald Twardowski in Memoriam

I unfortunately learned that today, on the 13th of January 2024, my friend has died – the great composer Romuald Twardowski. It is a great loss for Polish music. This exceptional composer was born in Vilnius on June 17th 1930, but was tied to Warsaw for the entire length of his adult life. His works were performed and recorded all over the world. I had the honor of meeting this great man on March 3rd 2000. It was then that I organized a concert promoting my newly established monthly magazine Muzyka21. Shortly after the concert, I was approached by an older, yet quite energetic gentleman who introduced himself „I am Romuald Twardowski, composer”. From that moment on our friendship began. During that same evening he informed me, that his memoires are about to be published and that he mentions me on page 224. As soon as I received a copy of his book I had to immediately check what maestro Twardowski had written about somebody he hasn’t met yet (“I have been hearing recently of another patron of the arts, Jan Jarnicki. Apparently he is investing large sums of money to record CDs with Polish music. This won’t bring him any large profits – these may come later and be of different nature. The example of merchants buying van Gogh’s paintings can be quite educational here, or that of the impressionists who were made fun of. [Romuald Twardowki – Było nie minęło, Warszawa 2000]). The result of our meeting was a long and fruitful relation, during which we have recorded a large amount of his works. Only a month later we have recorded his first album with choir music in my publishing house Acter Préalable, and two months later another one, this time with chamber works. In total I have recorded twenty albums with his works, where 13 of them where monographic albums. All of this after a simple meeting during a concert. When I was celebrating my 50th birthday in 2004, I received from Mr Twardowski an incredible gift – Meditation for cello and piano. I must add, that Mr Twardowski has helped me countless times with the organization of promotional concerts, regardless if these were his works or not. Because of him I met a large amount of musicians. During all those years we have been meeting fairly regularly. Of course, the main reason was the recording of his works. Simultaneously Mr Romuald was quite interested in my phonographic work: he was a harsh critic of my recordings, but also an amazing advisor. However, he was mostly interested in my magazine Muzyka21. Each new issue was reason enough to meet and discuss everything in it, draw plans for the future, all while drinking real Champagne, always “demi-sec”. We sometimes met in his apartment in Mokotów, sometimes in my house in Ursynów. When the magazine was terminated in March 2017, our meeting remained equally as frequent and we always had new topics of conversation. We talked about music as well as current politics, which usually took us hours of conversations. An important part of our conversations were the Maestros memories from Vilnius before the war, from war times under the German and Soviet occupation, and also after being freed by the Soviets. His studies in Poland, as well as his stay in Paris and learning under Nadia Boulanger together with other Polish friends, such as Wojciech Kilar. His interests were not limited to music. He was a true man of renaissance. When in 2019 I was in the hospital’s isolation ward for 35 days, Mr Romuald called me every single day to keep my spirits high, but also so I wouldn’t feel lonely. He was also reading me stories from pre-war Vilnius. I saw Mr Romuald on July 25th of last year, when he reviewed my newest album with Raul Koczalski’s works. Afterwards we only talked on the phone. Unfortunately we were unable to meet in person: first vacation, then international travel and finally COVID in my family. When we got over COVID I called him and learned that he just had a heart attack. I’ve called after that several times but unfortunately he wasn’t picking up anymore. Goodbye my friend. I will miss you. I will never forget the time we spent together, which your beautiful music will always remind me of. Jan A. Jarnicki PS. The funeral ceremony will take place on 26 January 2024 at 13:00 in the National Shrine of St Andrew Bobola at 61 Rakowiecka Street in Warsaw.

Z wielką przykrością dowiedziałem się, że dzisiaj, 13 stycznia 2024 r. zmarł mój przyjaciel, wielki kompozytor Romuald Twardowski. To wielka strata dla polskiej muzyki.

Ten znakomity twórca urodził się w Wilnie 17 czerwca 1930 r. ale całe dorosłe życie związany był z Warszawą. Jego twórczość grywana i nagrywana była na całym świecie.

Miałem zaszczyt poznać tego wielkiego człowieka 3 marca 2000 r. To wtedy zorganizowałem koncert promujący powstanie mojego miesięcznika Muzyka21. Tuż po koncercie podszedł do mnie starszy, lecz niezwykle energiczny pan, i przedstawił się: „Jestem Romuald Twardowski, kompozytor”. I od tego momentu nasza przyjaźń się zaczęła. Jeszcze podczas tego wieczoru poinformował mnie, że właśnie mają się ukazać jego wspomnienia, i że na stronie 224 wspomina o mnie. Gdy tylko otrzymałem od niego egzemplarz książki, musiałem natychmiast sprawdzić, co mistrz Twardowski mógł napisać o kimś, kogo jeszcze nie poznał („Ostatnio dochodzą do mnie słuchy o innym mecenasie sztuki, Janie Jarnickim. Podobno inwestuje pokaźne pieniądze w nagrywanie kompaktów z muzyką polską. Nie przyniesie mu to zapewne żadnych doraźnych profitów – te mogą przyjść później to zupełnie innej natury. Przykład marszandów skupujących niegdyś obrazy van Gogha, czy wyśmiewanych impresjonistów, może tu być nader pouczający”. [Romuald Twardowski – Było nie minęło, Warszawa 2000]).  Rezultatem naszego poznania była owocna współpraca, między innymi przy rejestracji jego muzyki. Ledwie miesiąc później nagrywaliśmy jego pierwszą płytę z muzyką chóralną w moim wydawnictwie Acte Préalable, dwa miesiące później kolejną, tym razem z kameralistyką.

W sumie nagrałem dwadzieścia dwie płyty z jego muzyką, z czego trzynaście, to płyty monograficzne. Oto pokłosie zwyczajnego spotkania po koncercie…

Gdy obchodziłem swoje 50-lecie w 2004 r., otrzymałem od pana Twardowskiego piękny prezent – Medytacje na wiolonczelę i fortepian.

Muszę również dodać, że pan Twardowski wielokrotnie pomagał mi przy organizowaniu koncertów promocyjnych niezależnie od tego, czy to były nagrania jego, czy też nie.

Dzięki niemu poznałem również ogromne rzesze muzyków.

Przez te wszystkie lata spotykaliśmy się bardzo często. Oczywiście jednym z powodów było rejestrowanie jego twórczości. Jednocześnie pan Romuald bardzo się interesował całą moją działalnością fonograficzną: był surowym recenzentem moich nagrań, a także znakomitym doradcą. Najbardziej jednak interesował się moim miesięcznikiem.  Każdy kolejny numer był okazją do spotkania się, dyskutowania, snucia planów na przyszłość przy butelce prawdziwego szampana, zawsze „demi sec”. Czasem u niego w mieszkaniu na Mokotowie, czasem u mnie na Ursynowie. Gdy pismo zakończyło działalność w marcu 2017 r. nasze kontakty pozostały równie częste, a tematów do dyskusji nam nie brakło. Zarówno sprawy muzyczne, jak i bieżącą polityka zajmowały nas podczas wielogodzinnych dysput. Ważne miejsce w naszych rozmowach miały wspomnienia Mistrza z przedwojennego Wilna, z czasów wojny pod okupacją niemiecką i radziecką, a także po wyzwoleniu przez sowietów, studia w Polsce, a także pobyt w Paryżu i nauka u Nadii Boulanger wraz z innymi polskimi kolegami, jak choćby Wojciech Kilar. Jego zainteresowania nie ograniczały się tylko do muzyki. Był prawdziwym człowiekiem renesansu.

Gdy w roku 2019 r. leżałem w szpitalnej izolatce przez 35 dni, pan Romuald dzwonił do mnie codziennie, by podtrzymywać mnie na duchu, a także bym się nie czuł osamotniony. Czytał mi przy okazji przedwojenne relacje z jego rodzinnego Wilna.

Ostatni raz widziałem pana Romualda 25 lipca zeszłego roku, kiedy recenzował moją najnowszą płytę z utworami Raula Koczalskiego. Później rozmawialiśmy tylko przez telefon. Niestety nie udawało się nam spotkać osobiście: mnóstwo zajęć, wakacje, podróże zagraniczne, aż wreszcie COVID w mojej rodzinie. Gdy COVID skończył się, zadzwoniłem do niego i okazało się, że przeszedł zawał. Później jeszcze kilka razy dzwoniłem, ale niestety już nie odbierał telefonu.

Żegnaj przyjacielu. Będzie mi Ciebie brakowało. Nigdy nie zapomnę tych chwil spędzonych z Tobą, o czym będzie mi przypominała Twoja piękna muzyka.

Jan A. Jarnicki

P.S. Uroczystość pogrzebowa odbyła się 26 stycznia 2024 roku o godzinie 13:00 w Sanktuarium Narodowym św. Andrzeja Boboli przy ul. Rakowieckiej 61 w Warszawie

———————————————–

Old Polish Concerto for string orchestra –Pomposo (AP0110)
Alliłuja (AP0058)
Meditation for cello and piano (AP0140)
Chorale (AP0175)
Alleluia (AP0090)
Canzona for cello and piano (AP0140)
Liturgy – Bless the Lord, o my soul. Short Litany I (AP0193)